I’m standing up
I need, I need a change
I've had enough of chasing luck
I need, I need a change.
piosenka.
***
Następnego dnia Meg obudziła się w znacznie lepszym nastroju. Miała wrażenie, że w końcu wszystko się ułoży. A jeżeli nie wszystko, to przynajmniej unormuje swoje stosunki z Reusem.
Zeszła na dół i podeszła do swojego synka.
- Cześć, skarbie. - powiedziała i przytuliła z całej siły. Marcel zaczął śmiać się na cały dom.
Bardzo szybko w salonie pojawiła się Sylwia.
Jednak zobaczywszy, jak szczęśliwa była jej siostra, przystanęła.
- Ooo, cześć, Sylwia. - powiedziała Meg, kiedy zauważyła siostrę.
- Cześć. Jak żyjesz? - to pozornie niewinne pytanie miało oczywiście drugie dno.
- Teraz już wszystko będzie lepiej. Zobaczysz. Jak to się mówi, zaczynam wracać do życia. - uśmiechnęła się blado.
- Nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy. Zapomniałabym Ci powiedzieć, że dzwonił Marco i powiedział, że wpadnie zabrać Marcela na trening.
- Marco tu przyjeżdża? Muszę się ogarnąć! - w Meg wstąpiło drugie życie. Sylwia bardzo ucieszyła się, widząc, że w końcu wszystko zaczynało się stabilizować.
***
- Cześć, Marco. - przywitała się starsza z sióstr.
- Witaj, Sylwia. Jak Meg dzisiaj? - zapytał się. Zawsze to robił, przebywając w tym mieszkaniu, a przez ostatnie kilka dni przyjeżdżał tak często, jak tylko mógł. Zjawiał się niemalże po każdym treningu.
- Zaskakująco dobrze. - wyznała, zgodnie z prawdą.
- Obgadujecie mnie? - wręcz zbiegła ze schodów młodsza z sióstr. Nie powiedziała tego z jakąkolwiek złością. W jej głosie dało się wyczuć tylko dobry natrój i pozytywne nastawienie. Była zwyczajnie pogodna.
- Witaj, Marco. - podeszła do piłkarza i pocałowała go w policzek. Reus był nieco zaskoczony postawą dziewczyny, ale z jego serca spadł kilkutonowy kamień. Przez dłuższy czas bał się o psychikę dziewczyny; czy zniesie taki cios. Oferował jej swoją pomoc wielokrotnie, ale chyba musiała sama otrząsnąć się z tek tragedii.
- Cześć, Meg. - uśmiechnął się. - Wybierzesz się z nami na trening?
- Owszem, bardzo chętnie. Jednak najpierw chcę z Tobą porozmawiać.
- Cześć, Meg. - uśmiechnął się. - Wybierzesz się z nami na trening?
- Owszem, bardzo chętnie. Jednak najpierw chcę z Tobą porozmawiać.
- To ja pójdę spakować rzeczy, które przygotowała dla Marcela. - powiedziała Sylwia i tak też zrobiła. Wycofała się do kuchni. Od czasu, kiedy zauważyła, jak bardzo Marco się starał i zabiegał o syna, jednocześnie troszcząć się o matkę swojego dziecka, kibicowała temu związkowi.
- Możesz na chwilę wejść na górę? Wolałabym, żeby mały tego nie słyszał.
- Pewnie.
Kiedy znaleźli się już w pokoju brunetki, to ona rozpoczęła rozmowę:
- Słuchaj, chcę, żeby wszystko było jasne. Przepraszam za moje wczorajsze zachowanie. Nigdy więcej do takiej sytuacji nie dopuszczę. Możesz być pewien. Poza tym, nie będę niczego przyspieszać. Co ma być to będzie. Jeśli kiedykolwiek mamy być razem, to będziemy. Od dzisiaj nic na siłę.
- W takim razie też chcę coś ostatecznie wyjaśnić. Ale pamiętaj, że to, co powiem, nie oznacza, że próbuję coś na Tobie wymusić. Po prostu chcę być szczery, aby z mojej strony też wszystko się wyjaśniło. - wziął głęboki oddech, bo mimo wszystko obawiał się reakcji Meg. - Jakiś czas temu... rozstałem się z Caroline. Doszliśmy do porozumienia. Przepraszam, że wcześniej niczego nie powiedziałem, ale mieliśmy oboje chyba zdecydowanie ważniejsze sprawy na głowie.
- Masz rację. Jednak ja nie zmieniam decyzji. Nic na siłę. Poczekajmy. Zostaję z Marcelem w Dortmundzie, zatem możesz być spokojny jeśli chodzi o spotkania z nim. Ja się rozejrzę za pracą, później za mieszkaniem. Jeśli cokolwiek postanowię, będziesz o tym wiedział. - zrobiła chwilę przerwy. - Przyjaciele... póki co? - wyciągnęła do niego rękę.
- Przyjaciele. - ujął jej dłoń. - Chyba musimy już iść, żeby zdążyć.
Oboje byli zadowoleni z tego, jak rozwinęła się ta sytuacja. Nie ciążyła na żadnym z nich presja. Postanowili być cierpliwi. Czas pokaże, czy dane im jest być razem.
Jadąc na stadion, brunetka podjęła temat czysto sportowy:
- To prawda, że Klopp jest... trudnym człowiekiem? - nie znała Kloppa, ponieważ Marco zaczął grać w barwach dortmundzkiego klubu, kiedy ona mieszkała już w Hannoverze.
- Pytasz o to, czy to rodzaj tyrana?
- Tak, dokładnie o to.
- Jest czasami denerwujący, ale tak naprawdę zależy mu na dobru drużyny. Dba o zdrowie zawodników i często nas motywuje, kiedy widzi w naszych oczach jakieś wątpliwości. Choć, nie przeczę, potrafi na nas nakrzyczeć, jeśli widzi, że nic nie robimy albo nie wypełniamy jego poleceń.
- W trakcie meczu wydaje się być nieco przerażający.
- Umie taki być, ale możesz być pewna, że jest dobrym człowiekiem. Możesz być pewna, że nie będzie dzisiaj w złym nastroju, bo dobrze nam idzie w lidze. A co? Boisz się go?
- Czuję respekt. Nie wiem, czego się spodziewać.
- Wbrew pozorom on też zawsze się stresuje, kiedy ma kogoś poznać. Pamiętam, jak było, gdy Lewy przyprowadził pierwszy raz Anię na trening. Tak się zestresował, że nie do końca wiedział, jak ma poprowadzić trening. Nie chciał, by Ania odebrała go właśnie jako tytana i despotę.
- Jurgen Klopp? Nie pomyślałabym.
- Dla nas wszystkich to był szok. Wiedzieliśmy już, jaki jest jego słaby punkt.
Reus zaparkował samochód. Szybko wyszedł i przytrzymał drzwi brunetce, choć ta już także prawie opuściła pojazd. Następnie otworzył tylne drzwi i wypiął z fotelika ich syna. Marcel nie lubił w nim jeździć i już z niecierpliwością czekał na moment, kiedy będzie mógł jeździć z przodu, zajmując miejsce obok kierowcy.
- Pewnie.
Kiedy znaleźli się już w pokoju brunetki, to ona rozpoczęła rozmowę:
- Słuchaj, chcę, żeby wszystko było jasne. Przepraszam za moje wczorajsze zachowanie. Nigdy więcej do takiej sytuacji nie dopuszczę. Możesz być pewien. Poza tym, nie będę niczego przyspieszać. Co ma być to będzie. Jeśli kiedykolwiek mamy być razem, to będziemy. Od dzisiaj nic na siłę.
- W takim razie też chcę coś ostatecznie wyjaśnić. Ale pamiętaj, że to, co powiem, nie oznacza, że próbuję coś na Tobie wymusić. Po prostu chcę być szczery, aby z mojej strony też wszystko się wyjaśniło. - wziął głęboki oddech, bo mimo wszystko obawiał się reakcji Meg. - Jakiś czas temu... rozstałem się z Caroline. Doszliśmy do porozumienia. Przepraszam, że wcześniej niczego nie powiedziałem, ale mieliśmy oboje chyba zdecydowanie ważniejsze sprawy na głowie.
- Masz rację. Jednak ja nie zmieniam decyzji. Nic na siłę. Poczekajmy. Zostaję z Marcelem w Dortmundzie, zatem możesz być spokojny jeśli chodzi o spotkania z nim. Ja się rozejrzę za pracą, później za mieszkaniem. Jeśli cokolwiek postanowię, będziesz o tym wiedział. - zrobiła chwilę przerwy. - Przyjaciele... póki co? - wyciągnęła do niego rękę.
- Przyjaciele. - ujął jej dłoń. - Chyba musimy już iść, żeby zdążyć.
Oboje byli zadowoleni z tego, jak rozwinęła się ta sytuacja. Nie ciążyła na żadnym z nich presja. Postanowili być cierpliwi. Czas pokaże, czy dane im jest być razem.
Jadąc na stadion, brunetka podjęła temat czysto sportowy:
- To prawda, że Klopp jest... trudnym człowiekiem? - nie znała Kloppa, ponieważ Marco zaczął grać w barwach dortmundzkiego klubu, kiedy ona mieszkała już w Hannoverze.
- Pytasz o to, czy to rodzaj tyrana?
- Tak, dokładnie o to.
- Jest czasami denerwujący, ale tak naprawdę zależy mu na dobru drużyny. Dba o zdrowie zawodników i często nas motywuje, kiedy widzi w naszych oczach jakieś wątpliwości. Choć, nie przeczę, potrafi na nas nakrzyczeć, jeśli widzi, że nic nie robimy albo nie wypełniamy jego poleceń.
- W trakcie meczu wydaje się być nieco przerażający.
- Umie taki być, ale możesz być pewna, że jest dobrym człowiekiem. Możesz być pewna, że nie będzie dzisiaj w złym nastroju, bo dobrze nam idzie w lidze. A co? Boisz się go?
- Czuję respekt. Nie wiem, czego się spodziewać.
- Wbrew pozorom on też zawsze się stresuje, kiedy ma kogoś poznać. Pamiętam, jak było, gdy Lewy przyprowadził pierwszy raz Anię na trening. Tak się zestresował, że nie do końca wiedział, jak ma poprowadzić trening. Nie chciał, by Ania odebrała go właśnie jako tytana i despotę.
- Jurgen Klopp? Nie pomyślałabym.
- Dla nas wszystkich to był szok. Wiedzieliśmy już, jaki jest jego słaby punkt.
Reus zaparkował samochód. Szybko wyszedł i przytrzymał drzwi brunetce, choć ta już także prawie opuściła pojazd. Następnie otworzył tylne drzwi i wypiął z fotelika ich syna. Marcel nie lubił w nim jeździć i już z niecierpliwością czekał na moment, kiedy będzie mógł jeździć z przodu, zajmując miejsce obok kierowcy.
***
- Stresujesz się? - spytał Marco, idąc z Meg ramię w ramię. Patrzył jak kobieta jego życia trzyma za rękę jego syna i poczuł się spełniony. Może jeszcze nie w takiej formie, jakby sobie tego życzył, ale miał wszystko, czego pragnął. Wierzył, że odrobina cierpliwości sprawi mały cud i jeszcze wszystko się ułoży.
- Czym?
- Mario nie widziałaś dłuższy czas, innych nie znasz.
- Oni mnie także nie poznali nigdy. Ale czego mam się bać? Jedyne, co tak naprawdę mnie dziwi, to fakt, że poznam tylu piłkarzy jednocześnie. - uśmiechnęła się do niego ciepło.
- Masz rację. Mam nadzieję, że ich polubisz.
- Ja bym wolała, żeby to oni mnie zaakceptowali.
- Przecież to oczywiste, że jak Cię poznają, to zaakceptują. Wbrew pozorom, jesteś sympatyczna.
- O! Dziękuję Ci bardzo! Naprawdę! - zatrzymała się na chwilę i spojrzała na Reusa.
- Oj, nie denerwuj się. Żartowałem tylko.
Ruszyli ponownie w kierunku stadionu. Już po kilkunastu sekundach, Marcel wyrwał rękę z uścisku matki i pobiegł na murawę. Brunetka zdążyła podnieść wzrok i zobaczyła, że jej syn wskoczył na ręce... trenerowi.
- Marcel! - skarciła syna.
- Mamo, chodź! Musisz poznać wujka! - zawołał.
- Wujka? - była kompletnie zdezorientowana, dlatego zwróciła się do Reusa z pytaniem. Zadała je szeptem. - Czy to normalne?
- Zapewniam Cię, że całkowicie. Marcel zaskarbił sobie sympatię nie tylko całej drużyny, ale nawet i Kloppa. Meg, poznaj proszę naszego trenera. - powiedział, kiedy doszli na skraj murawy.
- Miło mi Pana poznać. - wyciągnęła rękę, aby się przywitać.
- Och, nie żartuj, mów mi po imieniu. Jurgen.
- Meg.
Czuła się nieco speszona, ale czekało ją inne zadanie. Poznać całą drużynę.
- Chłopaki, chodźcie! - krzyknął Reus.
Wszyscy, którzy już przybyli na trening, odwrócili się w stronę, z której dobiegł krzyk i z zaciekawieniem spojrzeli na nieznajomą im brunetkę.
- Co jest, Marco? - udawali, że nie wiedzą, o co chodzi.
- Mojego syna już znacie. - piłkarze uśmiechnęli się między sobą. Wszyscy zdążyli już spędzić z nim czas, gdyż Marcel był wszędzie na ich treningach. Biegał z nimi, podawał piłki. - Chciałbym, abyście poznali także Meg.
Zawodnicy po kolei podchodzili do niej i przedstawiali się. Większość z nich już znała, gdyż regularnie oglądała mecze, a na niektórych była osobiście. Poczuła się dziwnie, kiedy spojrzała na jednego z nich. Coś w jego wzroku jej się nie spodobało. Dlatego właśnie szybko urwała kontakt wzrokowy i podeszła do Reusa.
Po chwili na boisku zjawił się też jej drugi przyjaciel.
- O proszę! Kto nas zaszczycił swoją obecnością? Witaj, Meg. - przywitał się Mario.
- Cześć, Goetze! - przytuliła przyjaciela.
- Dobra, zaczynamy! - rozległ się krzyk Kloppa i wszyscy zawodnicy ze zbolałymi minami poszli na zbiórkę, gdzie mieli dowiedzieć się, jak danego dnia będzie przebiegać rozgrzewka i trening.
- Później porozmawiamy. - powiedziała brunetka.
- Meg, może wpadniesz razem z Marco na imprezę, co? Kilku chłopaków będzie z dziewczynami, to przyjdź i Ty. Trochę czasu minęło od naszej ostatniej rozmowy i nie będę ukrywać, stęskniłem się!
- Jasne. Przyjdę z Marco. Zadzwoń wieczorem. Numer znasz. Nie zmienił się.
- Goetze! - krzyknął Jurgen po raz drugi. Mario spojrzał niemalże bezradnie na brunetkę, wzruszył ramionami i pobiegł w stronę reszty drużyny.
Meg do końca treningu pozostała na trybunach i przyglądała się zawodnikom. Była pełna podziwu dla ich umiejętności.
Jednak poczuła się niezręcznie, kiedy ponownie przyłapała jednego z nich na wpatrywaniu się w nią. Odwróciła szybko wzrok. I stwierdziła, że ma jakieś omamy.
To musiał być przypadek, pomyślała.
______________________________________________
Przepraszam, że tak długo zwlekałam z nowym rozdziałem, ale teraz będą się pojawiały częściej i bardziej regularnie. Obiecuję.
Mam nadzieję, że Was bardzo nie zawiodłam, choć według mnie ten rozdział jest o niczym. Będzie lepiej. To też obiecuję! ;))
Mam nadzieję, że będziecie cierpliwie czekać na rozwinięcie.
Teraz będę miała dużo wolnego czasu.
Proszę, zostawcie komentarze. Jeśli sądzicie, że można coś poprawić, to piszcie wprost. Nawet z anonimowego konta.
Pozdrawiam!
PS : następny rozdział w tym tygodniu.
Miłego tygodnia! :))))
Czekałam od rana na rozdział! Cieszę się, że już jest!
OdpowiedzUsuńNie uważam, żeby był nudny. To, że nie dzieje się wiele nie oznacza, że jest o niczym.
Mam nadzieję, że nowy pojawi się szybko i będzie się działo :]
Pozdrawiam!
/m.
Zapomniałabym! Tobie również życzę miłego tygodnia!
Usuń/m.
Dziękuję! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że spodobał Ci się rozdział.
UsuńPozdrawiam! :)))
uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. Mam nadzieje, ze na imprezie u Mario wydazy sie cos nieoczekiwanego ( pozytywnie) juz sie nie moge doczekac nexa:-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMogę zdradzić, że na pewno coś się wydarzy :)))
UsuńDziękuję bardzo za komentarz!
Pozdrawiam! ;)
Jest następny!!!!!
OdpowiedzUsuńNormalnie chyba taniec zwycięstwa uczynię! ♥
Jestem ciekawa kto tak wpatrywał się w Meg, bo chyba nie Reus....
Sie może akcja rozwinie na imprezie wiec czekam.
No i bardzo mnie cieszy fakt, iż Meg i Marco wyjaśnili sobie wszystko.
Czekam na nn
Buziaki:*
http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/
Wiem, dość długo musiałaś czekać i dziękuję za cierpliwość!
Usuńpozdrawiam! ;*
Ale się cieszę ,że dodałaś ten rozdział ;) jestem bardzo ciekawa , co wydarzy się u Mario. Mam nadzieję , że nic złego :) no i oczywiście fajnie, że Meg doszła do siebie ! Czekam na kolejny rozdział , buziaki ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńPozdrawiam!
Super! Jestem ciekawa jak to się potoczy i co się wydarzy na imprezie. Mam nadzieję , że będzie dużo wrażeń :D
OdpowiedzUsuńKiedy wstawisz następny ?
Pozdrawiam :**
D.
Witaj ! :)))
UsuńRozdział pewnie w weekend, bo planuję, że będzie trochę dłuższy. Przynajmniej się postaram :)))
Pozdrawiam!
Jeśli będziesz chciała się ze mną skontaktować w przyszłości, to.możesz pisać na mojego maila:
my.comfort.and.happiness@gmail.com
zawsze odpiszę.
Nie mogę się doczekać :) Jestem bardzo ciekawa co się wydarzy : D
UsuńDziękuję Ci bardzo za maila :) Myślę , że napiszę :)
Życzę wszystkiego dobrego i wiele nowych pomysłów na tego i wiele innym blogów o Marco :**
D.
Czekam na odpowiedz na poczcie . Pozdrawiam :)
UsuńD.
Możesz wchodzić na maila;)))
UsuńDziękuję za odpowiedz :)
UsuńCzekam już na kolejnego maila z odpowiedzią :D
D.
Nareszcie rozdział! :) Warto było tyle czekać, bo jest super! :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, który piłkarz tak obserwował Meg..
Oby na tej imprezie się nie wydarzyło nic niepożądanego...
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział :)
Pozdrawiam ;*
Bardzo się cieszę, że Cię nie zawiodłam!
UsuńPozdrawiam ;*
Ty nie masz nawet pojęcia jak ja czekałam na rozdział!
OdpowiedzUsuńNormalnie kibicuję im tak jakbym znała ich od lat.
Bardzo sie cieszę, że Meg powoli dochodzi do siebie po stracie dziecka. No i wyjaśnili sobie wszystko z Reusem, teraz będzie tylko dobrze.
A to ich dzieco to po prostu taki słodziak!!!! ♥
Zaciekawiłaś mnie tą imprezą. Pewnie jakaś pszczółka się zauroczyła w naszej Meg. Jestem tylko ciekawa kto. Chyba, że coś gorszego jakiś zboczeniec czy coś tego bym chyba nie chciała.
Ale liczę na Twą bujną wyobraźnię :)
Czekam na nexcika ♥
Buziaki + zapraszam do mnie: http://powrotyirozstania.blogspot.com/
DZIĘKUJĘ.
UsuńWiem, że dużo czasu minęło odkąd dodałam poprzedni, ale wróciłam i się nigdzie nie wybieram :))))
Pozdrawiam!:*
Na początku chciałam powiedzieć, że nie wyobrażam sobie, żebys mogła skończyc to opowiadanie bo ja bym chyba zeszla z żalu na zawał.
OdpowiedzUsuńWięc wiesz...wiem gdzie mieszkasz :D hahhah :)
Co do rozdziału to ...a zresztą co ja się będę rozpisywać przecież wiesz, że jesteś cudowna i tak właśnie piszesz! ♥
Tak normalnie mi sie japa cieszy jak widzę że się do siebie zbliżają że to jest POEZJA!
Czekam na nn
Zapraszam na 38 u mnie: http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
Jeszcze trochę historii zostało do napisania ;))
UsuńTakże zapewniam, jeszcze będzie kilka/kilkanaście rozdziałów!
Pozdrawiam!:*
Nie moge sie juz doczekac nastepnego rozdzialu:-) Kiedy nex?;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Postaram się do końca tygodnia coś dodać.
UsuńA jeśli nie, to na pewno będzie na początku przyszłego.
Pozdrawiam!
Kiiedy nexs?:-P
OdpowiedzUsuńDzisiaj będzie na 98%, a jeśli nie dzisiaj, to jutro do godziny 11 na 100% :))
UsuńAle postaram się dzisiaj!;))))